wstęp, w którym dowiadujemy się o bohaterach książeczki
W pięknym kraju pośród lasów
jest miasteczko Kopytkowo.
Małe, czyste i zadbane…
Skąd ta nazwa? O tym słowo.
Dawno temu pradziad Maciej
dom zbudował, prostą chatę.
Chodził w pole, pasał krowy.
Tak jak inni był biedakiem.
Wieczorami w kącie siadał,
łatał ludziom stare buty.
Umiał nawet robić nowe,
i ze słomy i ze skóry.
Nawet buty z cholewami,
oficerki z czarnej skóry
i trzewiczki na obcasie,
sznurowane dla wygody.
Na kopyta je zakładał
(to prawidła, sposób znany).
Od tej pory wszyscy we wsi
szewc Kopytko go nazwali.
Piękne dziewczę wziął za żonę.
Dzieci mieli aż siedmioro,
potem wnuki i prawnuki.
Rosło w siłę Kopytkowo.
Tu opowieść się zaczyna.
Wkrótce z małej wsi nad rzeczką,
z rynkiem, szkołą, uliczkami,
rozwinęło się miasteczko.
W jednym domku z mamą, tatą,
mieszka Maciek i Martynka,
(imię chłopak ma po dziadku)
mały chłopczyk i dziewczynka.
Tata, znany przedsiębiorca,
wybudował tu fabrykę.
Produkuje różne buty
podtrzymując tym tradycję.
Mieszka z nimi Tropik mały.
W głowie tylko ma psie psoty.
Wesolutki przez dzień cały
ale lubi ganiać koty.
Tuż za płotem mieszka Janek,
ślusarz, może trochę dziwny.
Z blaszek, śrubek, tarcz, nakrętek,
sam zmajstrował stwór żeliwny.
Sąsiad mieszka z rudym kotem.
Jego robot chodzi, gada,
kosi trawę, dywan trzepie.
Gdy jest głodny śrubki zjada.
Obok mieszka sąsiad Darek.
W wolnym czasie Jan z robotem
oraz Darkiem, na trawniku,
grają w piłkę z rudym kotem.
Bardzo lubią ich dzieciaki.
Doceniają też sąsiedzi.
Towarzyscy, zgodni, mili
i pomocni w każdej biedzie.
Z wujkiem Stachem mieszka ciotka
zwariowana Marcelina.
Lubi sobie poczarować.
Ze znajomą z Gogolina
zrobi drona z parasola.
I jak zechce nim poleci
ponad chmury. Obiecuje.
Może nawet weźmie dzieci?
Ale chodzą o niej słuchy,
gdy proszona idzie w gości,
to największym jest łasuchem.
Zjada wszystkie im słodkości.
Tuż za rogiem mieszka Klara.
Kaczkę ma i jedną kurę,
wyjątkową, daję słowo.
Mądra kura pisze piórem.
Zawsze rano znosi jajko.
Będzie świeże na śniadanie.
Miękkie, twarde, w jajecznicy…
Klara lubi takie danie.
W innych domach też mieszkają
miłe ciocie i wujkowie.
Często dzieci odwiedzają
dobre babcie i dziadkowie.
Dziadek Wit po morzach pływał.
Był na statku marynarzem.
Raz na morzu południowym
chcieli porwać go korsarze.
Nie udała się zasadzka.
Często o tym opowiada.
Z pamiątkami często wracał.
Zwiedził w życiu kawał świata.
Niedaleko mieszka Ola,
bliźniak Olek, Zuzia, Inka.
Razem chodzą do przedszkola.
Hania, Piotruś i Sabinka.
Wielu wkoło do zabawy.
Mają tutaj przygód wiele.
Z przyjaciółmi jest wesoło.
Ciągle coś się u nich dzieje.
Tylko jeden stryjek Rudo,
kosmolotnik, na planecie
gdzieś dalekiej pomieszkuje
z żoną i gromadką dzieci.
W Kopytkowie często bywa
Kiedy tutaj przylatuje
zawsze coś nowego wnosi.
Serca dzieci tym raduje.
Wszyscy tu się bardzo lubią,
często razem spotykają
i na co dzień i od święta.
Czasem nawet w kręgle grają.
O nich właśnie jest książeczka,
choć opisać wszystko trudno.
Dziś zapraszam do czytania.
Bez ich przygód będzie nudno.
Ten wiersz jest pierwszym w książeczce pod tym samym tytułem, tj „W Kopytkowie”. Wkrótce wydanie drukiem.